j.makowski j.makowski
7852
BLOG

Czy matka Kazimiery Szczuki była prostytutką?

j.makowski j.makowski Kultura Obserwuj notkę 18
Wczoraj w ramach lekkich zajęć intelektualnych zawędrowałem na kilka stron z filmikami poświęconych ogólnie rzecz biorąc, okrzyczanemu w mediach filmowi „Sponsoring”, w której możemy podziwiać Juliette Binoche - francuską niegdyś, wybitną aktorkę, którą szeroka publiczność może obecnie podziwiać w brawurowej roli w reklamie Credit Agricole. Najnowszy obraz Małgorzaty Szumowskiej na nowo ożywił dyskusję na temat zjawiska prostytucji.
 
„Sponsoring” opowiada o zjawisku prostytucji wśród młodych kobiet, spowodowanej czynnikami ekonomiczne-społecznymi oraz o tegoż zjawiska skutkach. Zabawnie wybrzmiewają głosy aktorów oraz reżyserki, które głoszą wszem i wobec, że film nie ocenia postaw jakie prezentują bohaterki filmu. To oczywiście bzdura. Sam fakt, że film powstał, a więc reżyserka uznała, że jej wrażliwość na problem prostytucji musi znaleźć wyraz poprzez klisze filmową, jest dowodem oceny, że postawy jakie prezentują bohaterki stawiają ważne pytania o moralność, rolę społeczeństwa i rodziny.
Opowiadanie o „Sponsoringu”, że przecież nikogo nie ocenia, ma również drugie podłoże. Otóż film skierowany jest przede wszystkim do widowni młodej, wykształconej, lub uczącej się, mieszkającej w „dużych ośrodkach”. I właśnie w tym środowisko zjawisko „sponsoringu” czyli zwykłej prostytucji jest coraz bardziej popularne, a nawet znajduje poklask i uznanie.
 
Wszystko w imię miłości... miłości do pieniędzy, rzecz jasna
  Prostytucja jako zjawisko towarzyszy cywilizacji od długiego czasu. Utarło się mówienie, że prostytutki uprawiają „najstarszy zawód świata”. To taka kolokwialna, popkulturowa brednia, która skutkuje rozmiękczaniem stanowczego podejścia jakie powinno towarzyszyć osobom uprawiającym prostytucję jak i z usług prostytutek korzystających. Jeśli bowiem wyjdziemy od założenia „zawsze tak było” to łatwo dojdziemy do przekonania „po co to zmieniać”. 
Współczesność ukształtowała model prostytucji oparty na pewnym rodzaju współzależności miedzy osobami, które uprawiają prostytucję i ich klientami. Prostytutka ma zazwyczaj jednego „sponsora”, który zapewnia jej dostatnie życie w zamian za usługi seksualne. Nie ma tu mocy o jakiejkolwiek emocjonalnej więzi. Owszem, może z czasem wytworzyć się pewien rodzaj przywiązania, które jednak będzie trwało tylko dopóki będzie trwała relacja finansowa.
Z faktu, że osoby, które są sponsorowane, dochowują wierności jednemu klientowi, często wynika ich przekonanie, że przecież nie uprawiają prostytucji. To oczywisty błąd logiczny wspierany semantyczną skłonnością do stosowania eufemizmów. W ocenie moralnej osoba sponsorowana nie różni się niczym od prostytutek sprzedających się z własnej woli przy drogach, hotelach itp.
Zasadniczą kwestią jest wyraźne powiedzenie, że o ile kobiety zmuszane są do prostytucji to do „sponsoringu” nie zmusza nikt. W tym przypadku prostytutką zostaje się na własne życzenie. Wybór ten jest dokonywany w znakomitej większości przypadków ze względów ekonomicznych. Prostytutka „sponsorowana” chce żyć wygodnie. Póki co nie chce się martwić o pracę, o mieszkanie, o studia. Układ sponsorowany ma jej zapewnić dostatek.
Co więcej, taka relacja ze sponsorem może silnie uzależniać. Dlaczego bowiem młoda studentka ma myśleć o podejmowaniu pracy - nawet na początku kiepsko płatnej - skoro ma pod bokiem facia, który zabuli za jej zachcianki w zamian za seks?
Zdarza się, że młode osoby wybierają starszych partnerów - często w formalnych związkach, którzy owszem, kupują im kwiaty, drogie prezenty i wycieczki zagraniczne. Te osoby nawet nie są skłonne myśleć o sobie w kategoriach „sponsoringu” a co dopiero prostytucji.
Tymczasem układ polegający na wymianie dóbr materialnych na „usługi seksualne” jest prostytucją, niezależnie od nowomowy tworzonej przez elitę z nadania.
Środowisko psychologów jest zgodne. Prostytucja zostawia na osobie handlującej swoim ciałem, piętno w postaci zaburzenia w budowaniu normalnych relacji z otoczeniem. Każda relacja późniejsza będzie budowana w cieniu relacji finansowej. Idzie za tym niedojrzałość i brak wykształconych prawidłowych zachowań w trudniejszych okresach życia. Wydaje się, że młode osoby „sponsorowane” zapominają, że po studiach będą musiały dalej żyć a świat się ani nie skończy ani nie zmieni. To powoduje ogromne nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie.
Z tego względu nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że skoro osoba postanawia zostać prostytutką to jest to świadoma decyzja i nikomu nic do tego. Tu ogromną rolę do odegrania ma społeczeństwo, mówiąc otwarcie, że prostytucja - niezależnie od formy - jest zła, oraz tworząc normy prawne mające na celu utrzymanie norm społecznych.
 
Sedes mózgu
W związku z filmem Małgorzaty Szydłowskiej miałem okazję obejrzeć debatę Kazimiery Szczuki i Tomasza Terlikowskiego. Z przerażeniem odbierałem postawę Szczuki, która w jednej z wypowiedzi uznała, że małżeństwo to legalna forma prostytucji. Zdziwiła mnie miękka reakcja Tomasza Terlikowskiego. W mojej ocenie takie zdanie Szczuki świadczy o jej skłonnościach socjopatologicznych. Tylko brak właściwie zdefiniowanych więzi rodzinnych mógłby doprowadzić kogokolwiek do podobnej konstatacji. Jednak stwierdzenie Szczuki doprowadziło mnie do logicznego wniosku, że zapewne swoją matkę też postrzega jako „legalną prostytutkę”.
Ponadto znana feministka stwierdziła w dyskusji, że układ sponsorowany pozwala dziewczynom - młodym studentkom - przetrwać. To nieprawda. Prostytucja nie jest jedynym sposobem na zarabianie pieniędzy i „przetrwanie”. Prostytucja ma zapewnić łatwe życie, o czym pisałem wcześniej. W kontraście do plugawej wypowiedzi Szczuki, z uznaniem odnotowałem postawę Tomasza Terlikowskiego, który jako pierwszy - przed Szczuką - podniósł kwestię tego kim są „sponsorzy”. Redaktor Frondy określił to dosadnie - są dziwkarzami.
 
Problem prostytucji jest problemem społecznym. Prostytucja jako zjawisko jest złe. Osoby dokonujące świadomie decyzji o sprzedaży własnego ciała są godne potępienia, a nie użalania się nad nimi. Zadaniem społeczeństwa jest twarde postawienie sprawy braku zgody na prostytucję. Tymczasem relatywistyczne głosy takie jak Kazimiery Szczuki powodują rozmywanie w tym przypadku jednego z przejawów zła. Co ciekawe w jednym z opisów filmu "Sponsoring" autorstwa światłego redaktora z "Gazety Wyborczej" mówi się o "świecie płatnej miłości". Seks to nie jest miłość, choć może być jej przejawem. Mylenie dwóch pojęć świadczy, albo o bardzo złej woli albo o ciężkiej głupocie i ignorancji autora tegoż sformułowania. Na potępienie z całą stanowczością zasługuje wygłoszona przez Szczukę opinia, że małżeństwo jest „legalną formą prostytucji”. Takie stwierdzenia są przejawem intelektualnego rynsztoku znanej feministki. 
j.makowski
O mnie j.makowski

"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura